Kury, kurczaki i jaja, jak za dawnych lat – Listy z Ameryki

Najdroższa Ciociu,

Czasy są naprawdę szalone, cieszę się więc, że u Was wszystko w porządku.

My faktycznie przeprowadziliśmy się na wieś, zmęczeni miastem i takim tempem życia. Wracamy do korzeni, do takiego życia jakie ja sama miałam. Mamy „śliczniuchne kurczaczki”, jak to mówi nasza mała Zuzia, ale pewnie z czasem pojawią się większe zwierzątka, chociaż wedle Zuzi mogłyby być już teraz.

Przyjaźń dziecięco-kurczęca

Dzieci zaprzyjaźniły się z kurczakami! Zaczęło się już w sklepie: wybieranie poidełek, karmników itp. Teraz pilnują, żeby wszystkie były pełne – radość z tego przednia, a przy okazji uczą się dbać o coś. Znaleźliśmy dla kurek coś zamiast parowanych ziemniaków z pokrzywą, bo pokrzyw u nas w pobliżu nie ma. Pasza jest bez GMO, a producent Polski, nazywa się STW. Mają paszę dla kur z ziołami, suszoną marchewką i pokrzywami właśnie, doradzili mi ją w sklepie. Pomaga na stawy i nóżki, a marchewka sprawia, że żółtko jest ładniejsze. Kury ją uwielbiają.

Nasz Kubuś żartuje, że nawet jakby nasze kury umiały fruwać to by nie uciekły, bo tu mają lepiej. Lampka w piórka grzeje, pasza dobra, w poidełku drineczki z Polfamixu B i Multivitaminera – pieskie życie, jak na wakacjach. Tylko parasolki w drinkach brakuje! Sama jednak wiesz, że jak kura szczęśliwa to zdrowa… i smaczna.

Dziękuję więc Cioci za rady, bo przydają się bardzo. Przypomniała mi Ciocia o wapnie, w kredę i żwirek też już się zaopatrzyliśmy. Chciałam jednak spytać o coś innego, bo coś niedobrego się dzieje. Padło nam kilka kurek i nie wiemy dlaczego. Dzieci, wiadomo, bardzo to przeżyły, a Ciocia na pewno wie, jak nam pomóc.

Czy kurczaki potrafią się pokłócić?

Kury zaczęły dziwnie się zachowywać. Zbierały się w grupki, jakieś osowiałe i mało radosne, a do tego dziobią się nawzajem. W rodzinie różnie bywa, ja wiem, ale żeby od razu się dziobać? Tłumaczyłam dzieciom, że kurczaczki pokłóciły się troszkę, ale zaraz się pogodzą. Sama natomiast nie wiem, jak im pomóc i boję się stracić kolejne. A dzieci nie odstępują ich na krok, tak się zaangażowały w opiekę. Będę bardzo wdzięczna za Cioci pomoc.

Chciałabym Ciocię do nas zaprosić na święta, ale u nas te ograniczenia wprowadzili i człowiek sam nie wie, kiedy to się wszystko skończy. A tu jajeczka domowe już czekają, jakby na tę Wielkanoc specjalnie. Najwyżej poczekają trochę dłużej. Jak tylko będzie można latać to zapraszamy, miejsce zawsze się znajdzie. Póki co najważniejsze, żeby wszyscy zdrowi byli, i Ciocia, i my, i nasze kurki.

Pozdrawiam i całuję,
Ania

 

Część pierwsza listu z Ameryki

Podobne wpisy